W życiu każdej kobiety kiedyś nadchodzi moment, w którym chciałaby
zmienić wygląd swoich włosów. Patrząc na aktorki w telewizji czy w
reklamach często zastanawiamy się, jak one to robią, że ich włosy są
takie lśniące i zdrowe. Musimy pamiętać, że nad ich włosami pracuje
kilka osób. Po to by wyglądały jak najlepiej. Niekiedy co ujęcie muszą
poprawić niesforny kosmyk.
Często nad tym się nie zastanawiamy i bierzemy sprawy w swoje ręce, sięgając po farbę do włosów.
By
zaoszczędzić czas i pieniądze wykonywujemy zabieg farbowania w domu.
Nie chodzi mi o to, że jest to coś złego, aczkolwiek małodoświadczone
osoby robią to nie umiejętnie, przy okazji paląc sobie włosy. Sama też
tak robiłam. Kiedyś w ciągu tygodnia potrafiłam codziennie wylać na głowę rozjaśniacz, ponieważ
marzył mi się platynowy blond a przy okazji chciałam, aby moje włosy rosły i, rosły i rosły...
Efekt spalonych włosów chyba każda z nas zna. Końce się wykruszają, przez co mamy wrażenie, że stoją w miejscu.
Do jak najlepszej kondycji i wyglądu włosów trzeba jednak podejść
zupełnie inaczej. Najlepiej nie farbować włosów a jak już to wybrać się
do profesjonalisty. Ja zadecydowałam, że chciałabym w końcu zobaczyć,
jak wyglądam w swoim naturalnym kolorze. Odstawiłam wszelkie farby i już
w wysokim stopniu zmieniła się kondycja moich włosów. W końcu zaczęły
rosnąć! Nie łamią się na końcach i są bardzo przyjemne w dotyku.
Jak
już udało się odzyskać witalność czupryny to teraz pytanie, jak
przyśpieszyć ich porost? Przecież zawsze marzyły mi się długie ścięte w
szpic włosy.
Gdy zaczęłam zagłębiać się w tajnikach
włosomanii
natknęłam się na rade by nałożyć sobie na skalp wyciśnięty sok z
cebuli. Stosując taką wcierkę raz w tygodniu, włosy miały być lśniące,
miały rosnąć jak oszalałe i nie wypadać.- Tak też zrobiłam. Jednak mam z
tym nie miłe wspomnienia. Nałożyłam sok na skalp, założyłam czepek,
ręcznik i miałam tak siedzieć do godziny. Jednak już po 10 minutach nie
mogłam wytrzymać przez ten smród. Suma
sumarum po 30 minutach poszłam zmyć owy eliksir na porost.
Moje
mycie wyglądało tak OMO, miałam nadzieje, że pozbędę się przykrego
zapachu. Niestety to nic nie dało, powtórzyłam więc czynność. Wtedy było
już trochę lepiej, ale niestety zapach dalej się utrzymywał. I tak było
przez dwa dni. (Przez te dwa dni też myłam włosy) Jak się domyślacie,
do tej metody już nie wrócę.
Kolejny sposób na szybszy porost. Tu już mogę śmiało stwierdzić, że
się sprawdza. Jest to kolejna wcierka z oliwą z oliwek, imbir w proszku i
pieprz cayenne. Stosując taką wcierkę minimum raz w tygodniu, włosy
urosły mi trochę ponad 2 cm.
Przy okazji nakładania wcierki masowałam skalp przez jakieś 5 minut. Pomijając fakt, że robię to też gdy myję włosy.
Przez ostatni miesiąc brałam też drożdże w tabletkach. Myślę, że w pewnym stopniu również przyczyniły się do wzrostu.
Kolejnym gadżetem, tak gadżetem na porost jest laserowy grzebień do włosów. Ostatnio oglądając tv, napotkałam się na ów wynalazek.
Działanie HairMax Laser Comb® wykorzystuje fakt trójfazowego wzrostu włosów, stymulując go na każdym etapie.
- Podczas I fazy – anegenu – HairMax Laser Comb® wpływa na żywy
korzeń, dodając włosowi energii i odżywienia do dalszego wzrostu.
Odwraca proces miniaturyzacji poprzez pobudzenie pęcherzyka i produkcję
żywych komórek w cebulkach włosa. Powoduje wzrost przepływu krwi w
naczyniach włosowatych, dostarczając większą liczbę składników
odżywczych do żywych komórek w cebulkach włosów.
- Podczas II fazy przejściowej – catagenu – HairMax Laser Comb® pobudza korzeń, aby na jego miejscu wyrósł nowy i zdrowy włos.
- Podczas III fazy – telogenu – czyli spoczynku, korzeń się osłabia,
włosy przestają rosnąć i w konsekwencji następuje ich utrata. HairMax
Laser Comb® pomaga w stymulowaniu ponownego wzrostu włosa.
(źródło:http://hairmax.net.pl)
Ciekawe czy daje efekty. Może któraś z was wie coś więcej na ten temat?